Kochankowie szaleństwa [ Naruto)
Komentarze: 0
Rozdział 1
Minęły cztery lata. Przez ten czas trochę się działo. ANBU tropiące Yuno Kyõjo, nie znalazło jej, jakby zniknęła. Klasa Uzumakiego raz w tygodniu była "nawiedzana". Iruka przez ten czas nie znalazł sprawcy. Miał podejrzenia, ale bez dowodu nie mógł nic zrobić. Naruto przez ten czas uczył się pod okiem Lisa. Kyuubi był zadowolony z ucznia, ponieważ blondyn bardzo dobrze straszył w akademii i poza nią. Dziś był egzamin na genina i ucieczka niebieskookiego. Naruto spokojnie wstał, po czym przeniósł się do łazienki. Jakieś dwa tygodnie temu nauczył się techniki drugiego i czwartego. Pół godziny później zjawił się w swoim pokoju. Miał na sobie czarne długie spodnie, białą koszulkę z herbem swojego klanu, a na koszuli szarą bluzę. Blondyn stworzył klona, który poszedł robić śniadanie, a on sam zaczął się pakować. Jakieś czas później Uzumaki wyszedł z domu, z plecakiem i ruszył w stronę akademii. Dziesięć minut później był na miejscu, a chwilę później zaczął się egzamin. Po kilku uczniach przyszła kolej na Naruto. Niebieskooki spokojnie poszedł do drugiej klasy i użył Kage Bunshin no Jutsu. Po chwili w pomieszczeniu stał jego idealny klon. Uzumaki wziął ochraniacz i wyszedł. Zamiast wejść do klasy obok poszedł do innej. Chwilę później wyszedł przez okno i ruszył w stronę bramy. Gdy był jakieś kilka metrów od niej, przeniósł się do kunaia poza wioską i ruszył w drogę.
- "Mów, jak ją znaleźć."
- "To nie będzie trudne. Przecież byłeś w jej domu i odczytałeś wiadomość."
- "Racja, ale nie wiem, co ona znaczy. Będę blisko i daleko!"
- "Zacznij używać DNA Namikaze!! A nie Uzumaki!!!"
- "Ciszej! Daj mi myśleć! Blisko i daleko. Skąd pochodził jej klan?"
- "Blisko wioski Wiru a ta wioska była daleko od Liścia."
- "To mamy odpowiedź. Ryzyk fizyk."
- "Nie używaj pieczęci, którą dałeś na sobie! Nie wiadomo, co się stanie! "
Naruto nie słuchał Bijū i zrobił, to co chciał. Użył własnego ciała jako pieczęci. Po chwili był w wiosce Wiru. Raczej to, co z niej zostało. Czuł, że użył bardzo dużo czakry. Więcej niż myślał. Blondyn spokojnie ruszył do wioski, o której mówił mu lis. Dziesięć minut później dotarł do celu. To, co zobaczył zdziwiło go. Wioska była zniszczona i były ślady krwi, i to bardzo dużo. Uzumaki wyjął kunaia i ruszył dalej. Kyuubi spokojnie czekał, aż wyczuje chakre, która szukają. Bez problemu ją znalazł, lecz gdy chciał, o tym powiadomić swój pojemnik. Naruto został zaatakowany. Niebieskooki w ostatniej chwili odbił shurikena, po chwili następnego i tak jeszcze kilka razy. Po chwili napastnik użył bomby dymnej. Nosiciel Bijū przeniósł się na jeden z dachów. Spokojnie szukał wroga. Nagle zobaczył postać, która wyskoczyła z dymu. Sekundę później musiał zablokować katanę. Wtedy zobaczył różowe oczy, prawie czerwone. Z powiększonymi źrenicami i pierścieniami w środku. Blondyn już wiedział, z kim walczy.
- Dobrze cię widzieć, Yuno-chan. Cztery lata minęły.
- Naruto?
- A znasz innego blondyna, który powiedział do ciebie Yuno-chan?
- Nie. - oczy Yuno, po chwili znów były normalne. Różowooka schowała broń i przytuliła starszego przyjaciela. Niebieskooki odwzajemnił gest. - Czyli udało ci się znaleźć wiadomość?
- Geniuszem nie jestem. Tylko głupi, by nie zauważył tego napisu.
- Historia mojego klanu nie istnieje. Tylko ludzie z wioski Wiru, o tym pamiętają i mój klan. Wiedziałam, że ten twój towarzysz zna historie . A ty wpadniesz na pomysł.
- Skąd ty wiesz?
- Pogadamy o tym w domu. Chodź.
Różowo włosa puściła Naruto. Po czym złapała go za rękę i zaczęła prowadzić. Chłopak teraz mógł zobaczyć, jak jego przyjaciółka się zmieniła. Włosy dalej tak samo się czesała, teraz były jeszcze dłuższe. Ubrania w niewielkim stopniu się zmieniły, teraz miała spódnicę, sięgającą kolan. Czarną bluzę z kapturem. Pod bluzą była biała koszulka z granatowym kołnierzykiem. Pasek czerwony z pokrowcem na broń. Po jakiś pięciu minutach znaleźli się w jakimś domu, który jako jedyny był cały. Dziedziczka klanu Kyõjo zostawiła przyjaciela w pokoju dziennym, a ona sama poszła do kuchni. Pokój był w jasnych kolorach. Dla większości byłoby tu po prostu dziwnie, ale dla Uzumakiemu to nie przeszkadzało. Pięć minut później Yuno wróciła z herbatą, która położyła na stół i usiadła naprzeciwko chłopca. Różowooka spokojnie podała napój przyjacielowi.
- To powiesz, skąd wiesz?
- Podsłuchałam rodziców, kiedy o tym mówili. A co się działo, jak zniknęłam?
- Staruszek pytał o ciebie. Powiedział, że mogłaś zabić rodziców i o jakieś umiejętności. Możesz powiedzieć, czy to prawda i co było z twoimi oczami?
- O tym ci nie powiem. Jeszcze. A co do oczu, to jest właśnie ta umiejętność. Nie powiem, jak działa.
- Nie ufasz mi?
- Ufam i nie ufam. Ufam ci na tyle, żeby cię nie zabić i żebyś mógł tu żyć. A nie ufam ci w moich
sekretach.
- To nie fair! Ty mój sekret znasz, a ja twojego nie mogę!
- Poznasz, jak będę ci bardziej ufać. A teraz przepraszam, mam coś do zrobienia.
- A co takiego? Czy w tym też mi nie ufasz?
- Głupi Naruto. - Yuno wstała i uśmiechnęła się. - Przecież obiad sam się nie zrobi. Ty sobie odpocznij i zostań w tym domu.
Różowowłosa opuściła pokój dzienny i chyba poszła do kuchni. Blondyn spokojnie siedział i pił herbatę. Chciał zyskać jak najszybciej zaufanie swojej przyjaciółki. Wiedział, że to będzie trochę trudne. Po jakieś godzinie różowooka zawołała Uzumakiego, żeby przyszedł do kuchni. Naruto spokojnie podszedł do tego pomieszczenia. Gdy się w niej znalazł, zobaczył stół z kilkoma daniami. Po czym popatrzył na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się i usiadła do stołu. Niebieskooki po chwili też usiadł. Przyjaciele życzyli sobie smacznego i zaczęli jeść. Chwilę później Yuno popatrzyła na Naruto i cicho się zaśmiała.
- Z czego się śmiejesz?
- Oj Naruś. Ty pierwszy raz jesz?
- Nie. Po prostu to jest bardzo dobre. Lepsze nawet od ramenu staruszka.
- Cieszę się, że ci smakuje.
Po chwili oboje wrócili do jedzenia. Po obiedzie Uzumaki stworzył klony, które wzięły się za zmywanie po obiedzie. A oryginał i Yuno poszli do salonu, rozmawiali, co się u nich działo przez te cztery lata. Różowooka nie powiedziała za dużo, tylko jak tu dotarła, co się uczyła. Gdy nadszedł wieczór, dziedziczka klanu Kyõjo pokazała blondynowi jego pokój i powiedziała, że jej jest naprzeciwko, po czym poszła do siebie. Dwie godziny później niebieskookiego obudziła porządna burza. Na jego szczęście nie bał się piorunów, więc poszedł spać dalej. Gdy usłyszał drugi grzmot, poczuł, że ktoś go szturcha i usłyszał jego imię. Po chwili wstał i zobaczył Yuno.
- Coś się stało?
- Mogę z tobą spać?
- Burzy się boisz? - różowooka kiwnęła głową. Jej przyjaciel podniósł kołdrę. Po chwili obok Uzumakiego leżała jego stara znajoma. Spokojnie ją przykrył i złapał za rękę. - Spokojnie. Jak ty sobie dawałaś radę z tym, przez te cztery lata?
- Pieczęć dzięki, której nic nie słyszałam. A wtedy nie spałam, bo ktoś mógł tu przyjść i mnie zabić.
- Spokojnie, śpij. Lis mnie obudzi jakby co.
______________________________________
Pierwszy rozdział. Mam nadzieję że się spodobał. W komentarzach napiszcie co myśli cię. Sorry za błędy jak są. Miłego popołudnia
Dodaj komentarz